Moje sposoby na slow na co dzień

Moje sposoby na slow na co dzień

Myślę o tym blogu jako miejscu, w którym mogę dzielić się z Wami moimi (i nie tylko) sposobami na włączenie trybu slow. Na razie większość tych rzeczy pozostaje w sferze pomysłów, czekają zapisane na kartce, aż będę miała przestrzeń, by się nad nimi pochylić. Ale kiedy zaczęłam się zastanawiać, od czego zacząć, przyszło mi do głowy, że od czegoś zupełnie innego :)

Bo łatwo jest być slow na wyjeździe z jogą. Zresztą niekoniecznie z jogą, właściwie podczas każdego pobytu w pięknym miejscu. A jednak nie tak wygląda nasza codzienność. Większość z nas żyje w mieście, którego rytm udziela się nam poza naszą świadomością. Mimo najszczerszych chęci, żeby tego nie robić, nie wiadomo kiedy zaczynamy się spieszyć: wyskakujemy z łóżka, bo zaspaliśmy, nawet nie zauważamy, co jemy na śniadanie, a potem biegniemy do metra, choć następne będzie przecież za dwie minuty. Szybko chodzimy i szybko mówimy. Przyjmujemy kąski informacji z mediów społecznościowych i, zanim się obejrzymy, jest jak u Taco Hemingwaya: „koniec lipca, za chwilę już znów zima”.

Znam to dobrze. Jestem osobą, której funkcjonowanie w pośpiechu przychodzi z ogromną łatwością. Był nawet taki czas, kiedy uważałam to za mój stan naturalny i wydawało mi się, że tego właśnie potrzebuję do szczęścia. Cóż... Niewątpliwie lubię, kiedy dużo się dzieje. Jestem też, co wiem dzięki Agacie Dutkowskiej z Latającej Szkoły, typową ośmiornicą (jeśli nie wiesz o co chodzi, zajrzyj koniecznie tutaj) – nie dość więc, że wokół mnie mają się dziać rzeczy, to jeszcze fajnie, by było różnorodnie. Ale to wszystko nie oznacza, że nie mogę robić tego wszystkiego POWOLI.

Poniżej zebrałam dla Ciebie kilka moich sposobów na zmniejszenie tempa. Nic szczególnego, ale może któryś z nich okaże się game changerem. Daj znać!

Kiedy tylko możesz – przemieszczaj się spacerem

To najważniejszy dla mnie punkt. Kocham chodzić – i choć ostatnio trochę z tym gorzej, wiem, że to jest właśnie ten sposób przemieszczania się, który nie tylko pozwala nie zwariować w mieście, ale także je pokochać. To właśnie dzięki chodzeniu – niespiesznym i zazwyczaj bez słuchawek na uszach – odkryłam najpiękniejsze warszawskie zakamarki. Spacerując, znajduję odpowiedzi na dręczące mnie pytania, rozwiązania rozmaitych problemów, a do głowy wpadają mi najlepsze, najbardziej zgrabne zdania. Kiedy tylko mogę, przechodzą dwa–trzy przystanki. A czasem całą drogę do domu :)

Na zdjęciu widać kobiece dłonie zbliżone do ciernistych głązek z pojedynczymi owocami dzikiej róży.

Ogranicz czas ze smartfonem na rzecz kontaktu z materią

Mówiąc o materii, mam na myśli wszystko to, co namacalne – to może być drukowana książka, czasopismo, planszówka, a może zajęcie kreatywne, jak rysunek czy ceramika. Na pewno przychodzi Ci do głowy jeszcze kilka innych rzeczy. Kiedy zatapiamy się w smartfonie, czas gwałtownie się kurczy, a potem nawet nie jesteśmy sobie w stanie przypomnieć, co właściwie robiliśmy przez ostatni kwadrans, pół godziny, godzinę. W dodatku nieustannie bombardują nas rozmaite powiadomienia, wiadomości, na które bez powodu zaczynamy odpisywać o pierwszej w nocy, oraz reklamy rzeczy, których wcale nie potrzebujemy, ale nagle stają się obiektem pożądania. Może troszkę teraz koloryzuję, ale tak czy siak wniosek jest jeden: odłóż telefon i zajmij się czymś namacalnym. Dasz zajęcie nie tylko swojej głowie, lecz także zmysłom.

Gotuj dla siebie

... i dla tych, których kochasz :) Nawet jeśli wizja codziennego, samodzielnego przygotowywania wszystkich posiłków wydaje Ci się totalną abstrakcją – zacznij od jednego, tego, z którym będzie Ci najłatwiej. Ja bardzo polecam śniadanie, bo nie ma lepszego sposobu na ustawienie racjonalnego tempa dnia niż spokojne przyrządzenie sobie czegoś pysznego i zjedzenie tego w sposób mający znamiona celebracji (zadbanie o akcesoria, na przykład ładny kubek na kawę, czy przestrzeń też mają tutaj znaczenie). Ale, oczywiście, z innymi posiłkami to też działa – własnoręcznie przygotowany dzień wcześniej i zabrany w pojemniku do pracy lunch smakuje zupełnie inaczej :)

Jeśli masz poczucie, że nie wyrabiasz się z listą rzeczy do zrobienia – przyjrzyj się jej

To już może być troszkę bardziej skomplikowane i czasochłonne zadanie. Wszystko zależy od tego, jaki masz stosunek do swojej pracy, listy zadań i na ile świadomie podchodzisz do czasu, którym dysponujesz. Jednak niezależnie od tych wszystkich czynników strzelam, że Twoja lista „to do” jest... po prostu za długa.

Jeśli chcesz, możesz rozpisać sobie dokładnie swój plan na dnia. Dobrze się do tego nadają elektroniczne kalendarze, na przykład Google’a albo Apple’a, bo łatwo w nich zaznaczyć przedziały czasowe, jakich potrzebujemy na daną czynność. Wpisz w kalendarz WSZYSTKO, nie tylko pracę, ale też posiłki, zaplanowane spotkania, czas, jakiego potrzebujesz, by wyprowadzić psa albo odebrać dzieci z przedszkola oraz, oczywiście, dojazdy. A potem zastanów się, czy w ten czas, który pozostał, na pewno uda się upchnąć wszystko, co znajduje się na Twojej liście.

Następnym krokiem będzie uważne przyjrzenie się liście zadań. Co z niej jest naprawdę pilne? Co możesz od razu wpisać w kalendarz w następnym albo w jeszcze kolejnym tygodniu? A może są rzeczy, z którymi powinnaś po prostu dać sobie spokój, skoro czekają na zrobienie od pół roku i tylko wiszą nad Tobą jak wyrzut sumienia? Może warto komuś je zlecić, zapłacić za ich wykonanie i mieć spokój?

Jeśli interesuje Cię temat zarządznia czasem, zajrzyj koniecznie do mojego wpisu o książce Bożeny Kowalkowskiej oraz rozkmin na temat work-life balance.

Na zdjęciu widać zółty liść klonu leżący na oszronionej trawie

Daj sobie czas na podejmowanie decyzji

Czy, tak jak ja, jesteś osobą, która ma tendencję do natychmiastowego odpowiadania „tak”, a potem tego żałuje? To może wynikać z bardzo wielu różnych rzeczy i nie będę się nad tym teraz pochylać – istotne jest to, że nie musisz tak robić. Daj sobie czas na podjęcie decyzji, przyjrzyj się temu, jak wygląda Twój kalendarz, zastanów się, czy naprawdę czegoś chcesz, czy po prostu uważasz, że powinnaś/powinieneś. To, że się na coś nie zgodzisz, nie oznacza, że ktoś przestanie Cię lubić albo nigdy więcej niczego Ci nie zaproponuje, serio! A dbając o niewypełnianie kalendarza przypadkowymi rzeczami, zostawiamy miejsce na te, które są dla nas naprawdę istotne. No i na to, by działać wolniej :)

Zauważ, kiedy podkręcasz tempo – i świadomie zwolnij

Spieszenie się często jest po prostu nawykowe, w związku z tym bardzo trudno to zmienić. Zacznij zwracać uwagę na te momenty, w których przyspieszasz. Zauważ to, nie złość się i znajdź sposób, by zwolnić. To będzie wymagało czasu i praktyki, ale – jak każdej umiejętności – można się tego nauczyć :)


Podobał Ci się mój tekst? Może chcesz postawić mi kawę?

Autorką zdjęć, które wykorzystałam w tym wpisie, jest Justyna Długoborska-Ciołko.

Październikowe okruszki

Październikowe okruszki

Wrześniowe okruszki

Wrześniowe okruszki

0