Zamiast tekstu, którego nie będzie

Zamiast tekstu, którego nie będzie

Miałam napisać dla Was tekst o warsztatach, na których byłam podczas wakacji – szczególnie o warsztacie Sharmili Desai, wiele z Was mnie o niego pytało. Ale nie zrobię tego.

Iga taras w liściach małe (17 of 33).jpg

Taki tekst byłby zdecydowanie zbyt osobisty. Nie chcę się wgłębiać w to, co się we mnie działo podczas pięciu dni w Brukseli (a właściwie podczas całych wakacji, bo warsztat z Sharmilą był tylko jednym z elementów tego procesu). Każdy z nas, praktykujących jogę, ma swoją drogę do przejścia. A praktyka nie jest po to, żeby o niej opowiadać, zwłaszcza, że im więcej mówimy, tym więcej marnujemy na to energii. Kiedy kończymy praktykę, schodzimy z maty i idziemy do swojego codziennego, normalnego życia. A nie do niekończących się analiz i rozkminiania tego, czy dzisiaj nasza praktyka była dobra czy zła, cokolwiek by to miało znaczyć.

Warto jednak czasem zastanowić się, po co właściwie praktykujemy. Co nam to daje? Co wnosi do naszego życia? W pędzie codzienności – a co gorsza, często też w pędzie praktyki – często o tym zapominamy. Skupiamy się na różnych fizycznych aspektach, fiksujemy na dopracowywaniu techniki, budowaniu siły i uczeniu się kolejnych asan. A kiedy przypomnimy sobie swoje jogowe początki, oczywiste staje się, że to wcale nie to wtedy sprawiło, że nie przerwaliśmy praktyki.

Iga taras w liściach małe (12 of 33).jpg

Tym, co pomoże nam o tym pamiętać – i co sprawi, że nasza praktyka wejdzie na inny poziom, a jednocześnie uchroni nas przed kontuzjami i przeforsowaniem – jest skupienie. Prawdziwa, nieudawana koncentracja. Świadomość oddechu. Spokojny wzrok, skupiony w jednym punkcie. Świadomość tego, co się dzieje w ciele. Prawdziwe bycie tu i teraz, w tej jednej konkretnej asanie, bez myślenia o kolejnej albo o tym, ile jeszcze zostało do końca.

Iga taras w liściach małe (20 of 33).jpg

Jaki będzie najbardziej wymierny efekt takiego podejścia? Najprawdopodobniej nasza praktyka się wydłuży. Czy jest w tym coś złego? Nie wydaje mi się. Moja praktyka potrafi teraz trwać ponad dwie godziny – to długo, ale, schodząc z maty, nie jestem zmęczona. I tak właśnie powinno być. Jeśli po praktyce potrzebujesz się położyć albo długo dochodzisz do siebie – porozmawiaj o tym ze swoim nauczycielem albo sam zastanów się, czy nie byłoby dobrze czegoś zmienić. Czy nie pędzisz, nie dryfujesz gdzieś myślami, nie oceniasz się.

Bo ostatecznie to my sami jesteśmy odpowiedzialni za swoją praktykę – nie nasz nauczyciel, nawet jeśli codziennie stajemy na macie w jego obecności. On może nas wesprzeć, może nam pomóc – a czasem zirytować i wybić ze strefy komfortu. Ale to my sami przechodzimy swój proces. To my wiemy, co się z nami w danym momencie dzieje – albo uczymy się tego, żeby wiedzieć.

I w ten sposób wracamy do punktu wyjścia.

Zdjęcia: Justyna Długoborska-Ciołko

Zaangażowanie, wysiłek, czas i cierpliwość – rozmowa z Filipą Ribeiro (Yoga Shala Matosinhos)

Zaangażowanie, wysiłek, czas i cierpliwość – rozmowa z Filipą Ribeiro (Yoga Shala Matosinhos)

Ciało

Ciało

0